Już Iran. Wczoraj w Armenii odbiłem z trasy do Iranu zobaczyć klasztor Tatev, ale chyba za dużo klasztorów juz widziałem, bo nie zrobił większego wrażenia. W drodze to tego klasztoru ruch był taki slaby, ze przedreptałem kilkanaście kilometrów w oczekiwaniu na podwózkę. W Armenii tak zimno, ze nocowałem jednak nie raz w hoteliku. Za to autostopem jechało sie przez Armenie dość łatwo, ale w górach śnieg, także i ciężarówka nierzadko jechała z średnim tempem 15-20km/h... Dziś dojechałem do Marand, mała miejscowość może z 100km od granicy z Armenia, nocuje u jakiegoś gościa, który zgarnął mnie z ulicy.
Niesamowite są takie historie, jak ktoś bezinteresownie pomaga. To takie namacalne Boże działanie :) Super, Pan Bóg czuwa!
ReplyDelete