trasa

trasa

Friday, April 15, 2011

4 kwietnia 2011 r.

Dużo sie działo ostatnio. Przedwczoraj popołudniu wyruszyliśmy z Vilmantasem na podbój góry. Po drodze doczepiło sie 3 gości, byli bardzo przyjaźni - ponieśli mojemu koledze plecak (ja na to nie pozwoliłem, niechciałem im nic zawdzięczać). Później nie chcieli nas zostawić, presja ich obecności zniechęciła dodatkowo mojego kolegę do wchodzenia i sie rozdzieliliśmy, poszedłem sam. W pewnym momencie zobaczyłem tych 3 gości znów za mną(daleko) i przy nadarzającej okazji postanowiłem sie schować. Po jakimś czasie dostałem esemesa od kolegi, z tych 3 gości oskubało go z jakichś bardzo drobnych pieniędzy. Do wieczora nigdzie sie wiec nie ruszyłem, wkrótce poszedłem spać. O północy wstałem żeby zdobywać gore, trudności nawigacyjne i obawa przed tubylcami spowodowały ze zwyciężył we mnie instynkt przetrwania nad instynktem zdobywcy. Przespałem sie do rana (5 rano) i możliwie szybko zszedłem z góry omijając siedliska ludzkie. Dopiero we wsi poczułem sie bezpieczniej -tam „Dorf furhrer” zaprosił mnie na śniadanie i pytał czy zdobyłem górę. Strasznie żal, wstyd tchórzostwa. Pytał również czy standardem są w Polsce -jak u nich- lodówka i pralka -rozśmieszyło mnie to, ponieważ mieszkają właściwie w lepiankach. Później oddaliłem sie jak najszybciej i dotarłem nad jezioro Van gdzie po noclegu w lesie (owocnym w mokry śpiwór) pojechałem do Mardin. W międzyczasie okazało sie ze kolegę z Litwy następnego dnia oskubało 12 Kurdów z kolejnych pieniędzy -nie wiem niestety czy również na stokach Araratu.

No comments:

Post a Comment