Dotarlem do Satun, pogranicze z Malezja. Caly czas podrozuje stopem, choc czasem lokalsi kupuja mi bilet (staram sie oporowac, ale juz bez wiekszej energii). Piekne miejsca mijalem po drodze, z zalem opuszczalem Krabi, gdzie sa ponoc piekne miejsca wspinaczkowe. Jest wieczor, spoznilem sie na prom do Langkawi, wiec zmienam cel na Kuala Lumpur, gdzie oddam aparat do naprawy, odsapne i zaczne powazniej szukac lodki. Choc wlasnie dostalem maila, ze moze moglbym uczyc lokalnie angielskiego za 30 000 bahtow miesiecznie (ok. 3000zl). Prawde mowiac tesknie juz za pewna stabilizacja, takze zaczynalem sie zastanawiac czy w razie problemow z znalezieniem lodki nie popracowac gdzies w poblizu (myslalem raczej o duzym miescie, ktore ma wiecej mosliwosci rozwoju do zaoferowania). Swiadomosc istnienia takiej mozliwosci poprawila mi troche morale, moze wkrotce skorzystam.
Bedac zatem na wylocie z Tajlandii, male podsumowanie - piekny kraj, ale za duzo turystow. Ludzie -goscinni, ale z drugiej strony parokrotnie spotykalem sie z zainteresowaniem z strony plci... brzydkiej. Wrazenie szokujace, nigdzie czegos takiego nie doswiadczylem, w pewnym momencie zaczalem z podejrzeniem patrzec na kazdego faceta (nie do konca mi przeszlo).
Bedac zatem na wylocie z Tajlandii, male podsumowanie - piekny kraj, ale za duzo turystow. Ludzie -goscinni, ale z drugiej strony parokrotnie spotykalem sie z zainteresowaniem z strony plci... brzydkiej. Wrazenie szokujace, nigdzie czegos takiego nie doswiadczylem, w pewnym momencie zaczalem z podejrzeniem patrzec na kazdego faceta (nie do konca mi przeszlo).
I jaka decyzja? Będziesz nauczycielem? :))
ReplyDeleteJuz ktos inny zostal :) Nie mozna miec wszystkiego... moze w przyszlosci - ale raczej w innym kraju :)
ReplyDelete