Mijaja dwa tygodnie u Kamilianow. Refleksyjnie... jest taka ksiazka autostopowiczow "Prowadzil nas los". Ja co prawda uwazam, ze to Pan Bog mnie prowadzi, w kazdym razie - oba okreslenia wyrazaja pokore wobec swiata, w "stacjonarnym" zyciu tego tak nie czuc, latwiej o kontrole. Plany sie ciagle zmieniaja, nie wart w nich daleko wybiegac w przyszlosc. Smieszy mnie wspomnienie pytan jakie slyszalem w Warszawie -np. o pogode w Indiach, tak jakby mozna bylo zaplanowac w takiej podrozy, gdzie i kiedy sie bedzie. Potencjalnych zmartwien zbyt duzo. Nie spodziewalem sie, ze w ogole odwiedze te kraje, planowalem byc o tej porze w Australii... tyle warte sa plany.
Pojutrze plan :) podrozy do Batumi.
Pojutrze plan :) podrozy do Batumi.
Jest takie meksykańskie powiedzenie czy forma przysłowia:
ReplyDelete"Jak rozśmieszyć Boga?
Opowiedz mu o swoich planach."
Sprawdza się nadzwyczaj często.
Pozdrawiam !