trasa

trasa

Sunday, July 17, 2011

10 lipca 2011r.

Wczoraj ostatni dzien mojego ogrodniczego wolontariatu, troche podreperowal on moj budzet. Dzis "relaks" nad Morzem Martwym, ale co to za odpoczynek w taki upal. Czas jerozolimski dobiegl konca, jutro kierunek na Hajfe znow, planowo ostatnie dni w Ziemi Swietej. Bedzie mi brakowac szczegolnie wedrowek do Bazyliki Grobu Panskiego. Bardzo lubie tez Tryptyk Jerozolimski, znajdujacy sie w podziemiach Kosciola Ormianskiego (polecam blog organizujacej adoracje siostry Miriam http://shalom-miriam.blogspot.com) Zal tez rozstawac sie z tyloma wartosciowymi osobami, ktore tu poznalem. Latwo nie popadam w egzaltacje, ale coz, tym razem...
Wlasciwie, to nie chce mi sie juz podrozowac. Podobno to tak jest, ze po jakims czasie "podrozy" czlowiek potrzebuje zaczepienia, obowiazkow. I nawet jesli ja nie podrozowalem ostatnio, to caly czas mialem poczucie mniejszej czy wiekszej tymczasowosci. Mam tez taka refleksje, ze to spotkanie drugiego czlowieka jest najwiekszym bogactwem podrozowania, oraz odkrywanie siebie, a cala egzotyka jest tylko tlem dla tego wszystkiego.

2 comments:

  1. "Mam tez taka refleksje, ze to spotkanie drugiego czlowieka jest najwiekszym bogactwem podrozowania, oraz odkrywanie siebie, a cala egzotyka jest tylko tlem dla tego wszystkiego.".
    Moim zdaniem spotkanie drugiego czlowieka nie jest jedynie bogactwem podrozowania. To cos, co przekracza wymiar przygody. Przynajmniej u mnie tak jest. Chcialabym, zeby szaleni podroznicy znalezli cel podrozy nie w samym odkrywaniu siebie i swiata (bo i tak nigdy ich go konca nie odkryja), ale w spotkaniu wlasnie. Po prostu... Moze za duzo wymagam.

    ReplyDelete
  2. Wydawalo mi sie, ze to widze...

    ReplyDelete